sobota, 5 marca 2016

Wizyta u weterynarza

24 lutego udałam się z Mikim do weterynarza, wizyta przebiegła pomyślnie. W samochodzie M. jadł smakołyk 8in1 z przerwami oglądania drogi przez okno oraz miziania. Zaparkowaliśmy odrobinę dalej od gabinetu (dopiero w drodze zorientowałam się, że jest parking zaraz obok przychodni), Miki pewny siebie wszedł do nieznajomego miejsca, nie było kolejki. Miejsce koszmar dla zwierząt w kolorze pomarańczowym, w pełni wyposażony. Pies z merdającym ogonem przywitał panią doktor, pozwolił sobie wejść za biurko i pooglądać co nieco. 
Wszystkie zęby są stałe, dodatkowo spytałam się o prawidłową wagę Mikiego i pani Aleksandra
 uznała, że na pierwszy rzut oka jest idealna, po sprawdzeniu okazało się, że pies nie ma wcięcia w talii.. Waga M. to 6,4 kg. to niewiarygodne w dniu kiedy go dostałam nie ważył kila, ważyłam go wagą kuchenną. Odwiedziny spowodowane były głównie szczepieniem na wściekliznę, skończyło się na zestawie szczepień (wścieklizna, nosówka ,itd.), zakupem tabletek na odrobaczenie (dla Nera i Mikiego) oraz wyrobieniem książeczki. Dodam jeszcze, że Miki obraził się na panią doktor po podaniu zastrzyku, nie chciał przyjąć smakołyka, nawet po zachęceniu.

 Po wizycie udałam się na spacer w ramach socjalizacji, niestety nie spotkałam żadnego spacerowicza, może dlatego, że gabinet jest w pobliżu drogi głównej.  Wybrałam opcję chodzenia pobocznymi uliczkami, nie aż tak ruchliwymi. Pies nie okazywał żadnych negatywnych emocji podczas spotkania przechodniego. Przy okazji udałam się do sklepu zoologiczno- wędkarskiego, niestety z małą ilością pieniędzy. Nic nie zainteresowało mnie szczególnie, lecz nie wyszłam z pustymi rękoma zakupiłam 3 sztuki kostek Maced XS. W drodze powrotnej Miki zostawił nie miłą niespodziankę w formie wymiotów, spowodowane to było skutkami ubocznymi szczepionki.

Przepraszam za brak zdjęć oraz postów, spowodowane to jest zepsutą myszką w moim laptopie, co uniemożliwia mi zrobienie filmiku podsumowującego ferie zimowe 2016.

                                                                                                      Pozdrawiamy,
                                                                                                                        N&M&K